Przygoda w nawiedzonym młynie
W pewnej małej wiosce, otoczonej zielonymi polami i szumiącymi lasami, stał stary młyn. Młyn był piękny, ale od lat nikt w nim nie pracował. Mieszkańcy mówili, że jest nawiedzony. Dzieci zawsze z ciekawością patrzyły na jego wielkie drewniane koło, które kiedyś kręciło się z głośnym hukiem, mieląc ziarno na mąkę.
Pewnego słonecznego dnia, troje przyjaciół: Ania, Tomek i Basia, postanowili zbadać tajemnice młyna. Ania była odważna i zawsze gotowa na przygody. Tomek był mądry i lubił opowiadać historie, a Basia miała wielkie serce i zawsze dbała o innych.
„Chodźmy do młyna!” – zawołała Ania, wskazując na ścieżkę prowadzącą do budynku.
„A co jeśli spotkamy duchy?” – zapytał Tomek, zerkając w stronę muru pokrytego bluszczem.
„Duchy? To tylko bajki!” – odpowiedziała Basia, uśmiechając się. – „Nie ma się czego bać!”
Wspólnie ruszyli w stronę młyna. Kiedy dotarli na miejsce, ich serca biły szybciej. Młyn wyglądał na jeszcze bardziej tajemniczy z bliska. Drzwi były lekko uchylone, a w środku słychać było szum wiatru, który zdawał się szeptać im coś do ucha.
„Może wejdziemy?” – zapytała Ania, zerkając na przyjaciół.
„Tak, wejdźmy!” – odpowiedział Tomek, łapiąc oddech. „To będzie nasza przygoda!”
Weszli do młyna. W środku było ciemno, ale promienie słońca wpadały przez okna, oświetlając stary stół i stosy worków z mąką. Ania podeszła do wielkiego koła wodnego.
„Patrzcie! To koło! Jak myślicie, czemu przestało się kręcić?” – zapytała.
„Może potrzebuje wody?” – zasugerował Tomek, zbliżając się do okna, przez które widać było rzekę.
„Sprawdźmy!” – zawołała Basia, wskazując na zarośniętą ścieżkę prowadzącą do rzeki.
Wyszli na zewnątrz i podążali w stronę szumiącej wody. Kiedy dotarli, zobaczyli, że rzeka była zablokowana przez gałęzie i liście.
„Musimy to oczyścić!” – powiedziała Ania z zapałem.
„Ale jak?” – spytał Tomek, patrząc na bałagan.
„Ja wezmę tę gałąź!” – zawołała Basia i zaczęła ciągnąć jedną z większych gałęzi. Tomek i Ania szybko jej pomogli. Razem pracowali, aż w końcu rzeka mogła swobodnie płynąć.
„Hurra!” – krzyknęli wesoło, kiedy woda zaczęła znów płynąć szybko.
„Teraz wróćmy do młyna!” – zawołał Tomek.
Wrócili do wnętrza młyna. Kiedy weszli, zauważyli, że koło zaczęło się kręcić. Z głośnym szumem, bardzo powoli, ale na pewno!
„Nie wierzę! Działa!” – zawołała Ania, skacząc z radości.
„Może to znaczy, że młyn nie jest nawiedzony?” – zasugerował Tomek, zerkając na kręcące się koło.
„Tak! Może po prostu potrzebował naszej pomocy!” – dodała Basia, z uśmiechem.
Nagle, z cienia, pojawiła się postać. Był to starszy mężczyzna z siwymi włosami i uśmiechem na twarzy.
„Cześć dzieci! Dziękuję, że pomogliście mojemu młynowi!” – powiedział.
„Kim pan jest?” – zapytał Tomek, nieco zdziwiony.
„Jestem młynarzem, który od lat nie mógł naprawić swojego młyna. Wydawało mi się, że nikt go nie odwiedza. Ale wy przyszliście i pomogliście!”
„To my tylko sprzątaliśmy!” – odpowiedziała Ania, nieco zawstydzona.
„Nie, nie! To była wielka pomoc! Teraz mogę znów mielić mąkę. Może chcecie spróbować moich pysznych bułek?” – zapytał starszy mężczyzna.
„Tak, tak! Bardzo chętnie!” – krzyknęli wszyscy troje.
Po chwili młynarz przyniósł świeże bułki, które pachniały tak dobrze, że dzieci nie mogły się im oprzeć.
„Dziękujemy!” – powiedziała Basia, biorąc jedną bułkę.
„To był wspaniały dzień!” – dodał Tomek, z pełną bułką w ustach.
„Cieszę się, że młyn znów działa. Od teraz będziecie zawsze mile widziani!” – rzekł młynarz z uśmiechem.
Kiedy dzieci wracały do domu, były szczęśliwe. Wiedziały, że w przygodach ważne jest nie tylko odkrywanie tajemnic, ale także pomaganie innym.
„Dzięki, że poszliście ze mną do młyna!” – powiedziała Ania, gdy zbliżali się do wioski.
„To była najlepsza przygoda w moim życiu!” – dodał Tomek, a Basia skinęła głową, zgadzając się.
Od tej pory młyn w wiosce stał się miejscem radości, a dzieci znów mogły bawić się bez strachu. I tak zakończyła się ich przygoda w nawiedzonym młynie, który już nigdy nie był straszny, a tylko pełen smakowitych bułek i uśmiechu.
Pozostaw recenzję